Wewnętrzny głos
Boże, ja już tak nie wytrzymam dłużej.
Ten ból przekracza granice mojej wyobraźni, chowam się, bo moje serce dotyka bojaźni.
Strach się ze mną zaprzyjaźnił? Moje myśli są ku przepaści.
Wołam, czy usłyszy mój głos skierowany do niebios?
Zaraz mnie rozniesie, oddal mnie od tych bolesnych katuszy.
Gdzie jest promyk nadziei? Czy zgasł on we mnie tak, jak ja w tym świecie?
Mówią: uśmiechnij się, czy to tak wiele?
Łzy pieką moje rany, chce mi się krzyczeć- na pomoc! Ratujcie, to mnie rozwali!
Umieram wewnętrznie, to jak drzewo, które spotyka drwali.
Coś chce mnie dorwać...
Bujam się, jak ten żeglarz na fali, może mnie coś skieruje, bym dopłynął do oddali.
Do tej wyspy, gdzie nie ma już żali.
A jedyne jej zawołanie, to dodawanie otuchy błądzącym duszom- takie jej powołanie.
Komentarze
Prześlij komentarz