''BOGATY OJCIEC, BIEDNY OJCIEC''
''BOGATY OJCIEC, BIEDNY OJCIEC'' - ROBERT KIYOSAKI
Miałem około 17 lat, kiedy do ręki wpadła mi książka pt. „Bogaty ojciec, biedny ojciec” Roberta Kiyosakiego. Byłem zaciekawiony jej recenzją i postanowiłem po nią sięgnąć. Zawarta w niej treść poruszała mentalność ludzką w kwestii tego, jak wydawać pieniądze, aby same pracowały na siebie i rozmnażały się. Doskonale widać w niej różnicę pod względem wychowania dzieci w rodzinach zamożnych i uboższych. Możecie sobie wyobrazić minę nastolatka, który pierwszy raz w życiu ma styczność z czymś takim. Pewnie wielu z Was ma osoby w rodzinie, które wbijają Wam do głowy, że trzeba pracować bardzo ciężko, najlepiej za granicą, żeby zbudować własny dom, kupić drogi samochód, że aby być bogatym trzeba się w takiej rodzinie urodzić lub wygrać los na loterii.
Ta książka odpowiada na wiele pytań typu tego, na co tak naprawdę warto wydawać pieniądze.
Moje dotychczasowe pojęcie o finansach legło w gruzach. Po przeczytaniu jej miałem w sobie wiele
sprzeczności, czy to prawda? Po paru latach dociekania i poszerzania swojej wiedzy okazało się, iż Kiyosaki poruszając kwestie aktywów i pasywów, tego że na tych pierwszych się zarabia, a na drugich traci, miał rację.
Jest to jedna z dwóch książek, które mocno namieszały w moim życiu na plus, o tej drugiej mam nadzieję kiedyś napisać osobny artykuł.
Jest to jedna z dwóch książek, które mocno namieszały w moim życiu na plus, o tej drugiej mam nadzieję kiedyś napisać osobny artykuł.
Książki, które pozytywnie mieszają w naszym życiu to po prostu wartościowe książki. Dlatego warto czytać. Ktoś kiedyś powiedział, że ten, kto czyta książki, ten żyje podwójnie. Całkowicie się z tym zgadzam. Dobry wpis i czekam na nastepne. Powodzenia :)
OdpowiedzUsuńRecenzje mogłyby być trochę dłuższe.
OdpowiedzUsuńKsiążkę znam. Potrafi rozbudzić wyobraźnię i zmienić sposób postrzegania tematu zarabiania pieniędzy.
Książka fantastyczna mogę polecić! Ja pierwszy ja otworzyłam jak miałam 19 lat później trafiłam na książkę jego żony Kim. Właśnie do niej wróciłam :-)
OdpowiedzUsuń